Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 30 kwietnia 2020

Obwieszczenie

Wiadomo było, iż ta trudna sytuacja wyzwoli wśród ludzi aktywność. Różnie to wygląda. Ja, zamiast spać, czekam, aż ucichnie świat i zaczynam nagrywać. Po tym wszystkich sam się chyba zdigitalizuję. Dziś ujrzałem jakiś nielegalny kolportaż, zaprezentowany milionom słuchaczy na przystanku autobusowym. Jego twórca , zapewne liczył na dużą poczytność i akt zbiorowej histerii. Sprawa zdaje się być poważna. 






poniedziałek, 27 kwietnia 2020

A na targu w dzień targowy...

Choć to się nie mieści w głowie
hula sobie targ w Głogowie.
Już każdego trochę kusi
Sprzedać, kupić przecież musi.
Zawsze taniej, niźli w sklepie
Wreszcie tłum, już nieco lepiej...
Jest też gwar, jest i spotkanie
Przecież mi się nic nie stanie!
Wirus? Mnie? Innych tak... kolego
Więc hasam jak pszczółka
dlatego...
Ps. To tak nieco żartobliwie. Jesteśmy układem naczyń połączonych. Jedni chcą sprzedać, bo muszą, a inni muszą lub nie muszą kupić. 

piątek, 24 kwietnia 2020

Inaczej

Inaczej, inaczej... Ale jak inaczej? Po prostu inaczej. To z filmu Dziewczyny do wzięcia, ale stwierdzenie pasujące do każdego dnia pandemi. Dziś ze sklepu wytoczył się starszy pan z litrem wódki. Szamotał się z maseczką, gdyż jeden zaczep pękł i jakoś tak smętnie mu dyndała na jednym uchu. Mimo to poczucie obowiązku nakazywało mu zadbać o zakrycie nosa i ust, pomimo widocznych już promili we krwi. Inna pani w maseczce przestraszyła się, spojrzawszy w sklepowe lustro śledzące. Zobaczyła, podskoczyła i za głowę się chwyciła... Toć to ja sama w tym lustrze... Ludzie nie patrzą się na siebie, opuszczają głowy, wkrada się tu i ówdzie nerwowość. Jest inaczej, ale obserwuję dalej. 

czwartek, 23 kwietnia 2020

Źeby nie było tylko ble ble ble


Mój list do Matki Ziemi

Matko Ziemio. Jakże różne są Twe oblicza. Jestem wdzięczny, że ich niewielki ułamek miałem możliwość ujrzeć, usłyszeć, dotknąć... doświadczyć. To doświadczenie, oprócz tego, że w człowieku pozostaje, to zmienia go w jakiś niezwykły, trudny do opisania, tajemniczy sposób. Obcowanie z niezmierzonym bogactwem Twych form sprawiło, że sam stałem się bogatszy. To bogactwo, którego nie odbierze żadna epidemia, czy inna katastrofa. To coś, co wnika w człowieka i "nie chce go już opuścić". Matko Ziemio- ileż westchnień wydaje człowiek w obliczu Twego niewysłowionego piękna, potęgi i ulotności. W ostatnim czasie przekonujemy się, jak bardzo Cię zraniliśmy swoim nieposkromionym pędem do jak najszybszego wzbogacania się. Swoim krótkowzrocznym "tu i teraz", nieroztropnym czynieniem sobie Ciebie poddaną... Teraz role się odwróciły... My- ludzkość cierpimy, a Ty zaczynasz odżywać. Gdyby znaleźć sposoby na wzajemną, opartą na zdrowych zasadach koegzystencję... Wygląda na to, że Ty sobie bez nas doskonale radziłaś, radzisz i radzić będziesz. Odwrotnie nie jest to możliwe. Czy my- tymczasowi Twoi goście, wyciągniemy odpowiednie wnioski, nim będzie za późno?

Nieludzka czwarta nad ranem...


Pan i Pani Demia.

Panie Demia, 
a może raczej Pani Demia. 
My dziękujemy ... 
Dziękujemy, bo już was nie chcemy. 
Dziękujemy, bo inaczej już czujemy, inaczej widzimy...
Ale czy w czyn to wcielimy?
Matematyka ludzkiego zachowania. Wiele niewiadomych. 
3.38 może w nocy, a może nad ranem.