Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 23 kwietnia 2020

Mój list do Matki Ziemi

Matko Ziemio. Jakże różne są Twe oblicza. Jestem wdzięczny, że ich niewielki ułamek miałem możliwość ujrzeć, usłyszeć, dotknąć... doświadczyć. To doświadczenie, oprócz tego, że w człowieku pozostaje, to zmienia go w jakiś niezwykły, trudny do opisania, tajemniczy sposób. Obcowanie z niezmierzonym bogactwem Twych form sprawiło, że sam stałem się bogatszy. To bogactwo, którego nie odbierze żadna epidemia, czy inna katastrofa. To coś, co wnika w człowieka i "nie chce go już opuścić". Matko Ziemio- ileż westchnień wydaje człowiek w obliczu Twego niewysłowionego piękna, potęgi i ulotności. W ostatnim czasie przekonujemy się, jak bardzo Cię zraniliśmy swoim nieposkromionym pędem do jak najszybszego wzbogacania się. Swoim krótkowzrocznym "tu i teraz", nieroztropnym czynieniem sobie Ciebie poddaną... Teraz role się odwróciły... My- ludzkość cierpimy, a Ty zaczynasz odżywać. Gdyby znaleźć sposoby na wzajemną, opartą na zdrowych zasadach koegzystencję... Wygląda na to, że Ty sobie bez nas doskonale radziłaś, radzisz i radzić będziesz. Odwrotnie nie jest to możliwe. Czy my- tymczasowi Twoi goście, wyciągniemy odpowiednie wnioski, nim będzie za późno?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz